Preloader image
 
O mnie
28
page-template-default,page,page-id-28,simplicity-core-1.0.3,simplicity-theme-ver-2.0.3,ajax_fade,page_not_loaded,smooth_scroll

O mnie

ja Jeżeli się powiedziało „aaa”… To trzeba temat pociągnąć dalej. Wiem, że nie dla wszystkich atrakcyjny jest opis historii moich kontaktów… ze sprzętem IT, a dokładniej z komputerami wszelakiej maści, ale od dawna miałem zamiar coś takiego stworzyć. Dodatkowo jest to doskonały materiał na pierwszy post. A więc… sorki nie ma wyboru, tzn. ja nie mam 🙂

Dawno, dawno temu… dawno? No to pojęcie względne. W końcu to „tylko” ponad 34 lat, które minęły od roku 1984, ale na pewno w INNEJ GALAKTYCE – „czerwonej”. Jak się wtedy żyło, jakimi wartościami byliśmy karmieni, lub co oglądało się w TV (zazwyczaj czarno-białej!) to temat na innego posta. Ja wracam do początków mojej przygody…

Pierwszy kontakt… był taki sobie. Nie pamiętam nazwy maszyny, ale z pewnością była to jakaś wariacja z Pongiem na pokładzie. Zobaczyłem ją u mojego przyjaciela. Trochę pograliśmy, ale poruszające się prostokąty nie za bardzo mną wzruszyły. Ta sama osoba zaprezentował mi również pierwszy komputer, który świeżo co nabył, czyli ZX Spectrum 48. Była to jesień 1984 roku. Pamiętam te grupowe pokazy możliwości maszyny i rozrywki w Sabre Wolf. Mnie to nadal nie brało, mimo, iż w szarej rzeczywistości PRL, było to urządzenie z niesamowitymi możliwościami, oferujące rozrywkę na nieznanym poziomie (może pomniejszoną przez monochromatyczny monitor Neptun). Nadal, bardziej niż komputer, preferowałem rozstawiać żołnierzyki z II wojny światowej (skala 1:72) i grać w „pseudo” strategie. Początek, tak jak pisałem wcześniej, miałem niewątpliwie średni.

Od czasu prezentacji Spectrum minęło pół roku. To co było dla mnie przełomem to gra Arnhem! No i już było po mnie. Wsiąkłem. Strategia na komputerze to było to! Nie trzeba nic obliczać! Komputer był przeciwnikiem, czyli nie muszę się prosić kolegów, aby zagrali ze mną (w gorszej wersji siostry – o zgrozo, czego ja się nie naobiecywałem za te krótkie chwile gry z nią w strategie!). Od teraz mogę grać sam… kiedy chcę! Tak, tylko skąd wziąć komputer! Średnia cena 8-bitowca, w owym czasie, to ok. roczne zarobki przeciętnego pracownika w zakładzie państwowym (Apple jest obecnie drogi? ;)). No cóż, na swój sprzęt musiałem poczekać około roku. W między czasie poświęcałem się na teoretycznym pogłębianiu wiedzy, niestety, nie na nauce programowania, ale na zapamiętywaniu danych technicznych poszczególnych modeli komputerów. Pomogła mi w tym prasa, której nie było za dużo, ale dawała, mimo wszystko, dostęp do wiedzy. Często artykuły, ze względu na proces wydawniczy, oraz opóźnienia w dostępie do źródeł zachodnich (przez Żelazną Kurtynę), były w momencie czytania już nie aktualne. Takie to były czasy…

atari65xePierwszym moim komputerem zostało Atari 65XE – przez przypadek. ZX Spectrum, które to sobie upatrzyłem w Baltonie (sklep w którym można było nabywać produkty za dewizy lub tzw. bony towarowe) nie było, a raczej, już wtedy, jego klona Timexa 2048. Commodore 64 był dla mnie egzotyczną, mało dostępną maszyną. Amstrad, czy też Schneider, jeszcze bardziej! Więc po schodzeniu połowy Warszawy, razem z śp. babcią Kazią, która miała także wkład finansowy w nabytek, kupiliśmy gołe Atari 65XE. Bez stacji dysków (która pozostała w sferze marzeń) ba!, nawet bez magnetofonu firmowego! Ach te kolejne dni spędzone na wpisywaniu listingów programów, które następnie traciłem po wyłączeniu komputera! Nie dało się tak długo funkcjonować. Nabyłem, rozwiązanie rodzimej produkcji – interface do komputera, który umożliwiał współpracę komputera, z nie firmowy magnetofonem, za pomocą złącza DIN 5. W moim przypadku z magnetofonem, który siostra otrzymała na komunie, czyli MK 232 :)). No i zaczęło się… Co tygodniowe wizyty na giełdzie komputerowej w Warszawie na ul. Grzybowskiej (teraz na tym miejscu stoi basen), wgrywanie gier po 20 min… i error podczas dwóch ostatnich rekordów, i od początku…. Ależ człowiek miał wtedy czasu!

atari1040Wraz z końcem szkoły podstawowej (rok 1988), schyłek też miała u mnie era komputerów 8-bitowych. Ten sam kolega, który zapoznał mnie z ZX Spectrum, nabył, drogą wysyłkową z Anglii (oczywiście trzeba było mieć zezwolenie COCOM, na które czekało się ok. miesiąca) Atari 520 ST z zewnętrzną 3 i 1/2 calową stacją dysków. Cóż to była za maszyna! Miej więcej po 1/2 roku stała u mnie jej bogatsza siostra Atari 1040STFM (kto wie co to M w nazwie?). I tu szybko pojawiła się „przeszkoda”… Moja obecna żona… No cóż, człowiek zaczął myśleć o innych kursorach, myszkach, itp. Dosyć szybko wymieniłem komputer na… skórzaną kurtkę (ciii!), aby być na topie ówczesnej mody.

monster1Następnie nastała era bezdusznych pieców, chociaż swój epizod, półroczny, miała u mnie też Amiga, w wersji 500, ale w 1993 roku była to już konstrukcja przestarzała. Pierwszy, samodzielnie nabyty PC, w 1997 roku, to już platforma z procesorem Pentium 166MMX. W tym mniej więcej czasie swoją premierę miał akcelerator Diamond Monster I (VooDoo), który też znalazł się w moim składaku. Tomb Rider i Lara Croft robiły teraz niezapomniane wrażenie! Kolejny PC to już procesor Celeron 300MHz (w śmiesznym sockecie z którego Intel zrezygnował), pamięć 64MB, HDD ok. 4GB. W nowe milenium bardzo mocno wszedł AMD. Jego Athlony były bezkonkurencyjne w stosunku do Pentium Intela. Ja także byłem nimi zafascynowany i zmieniłem platformę na AMD. Do tego doszła karta graficzna Radeon 800XT (jakże ogromne pudło miał ta karta!) i wymiatałem nim kolejne lata. Z tamtego okresy najcieplej wspominam Mafię, Medal of Honor a zwłaszcza Call of Duty z dodatkiem United Offensive. To także czas mojej namiętnej gry w CoD przez internet, z graczami z całego świata. Byłem w tym naprawdę niezły a nick „Grzegorz Brzęczyszczykiewicz” był do „nie pokonania” przez obcokrajowców. A może i któregoś z Was, swojego czasu „kropnąłem” w CoD? Kolejne maszyny wiązały się już powoli z utratą mojego zainteresowania samymi grami a tą pałeczkę przejmował powoli mój syn.

coduoKolejny komputer to PC z Pentium 4, a ten z kolei został zamieniony na pierwsze Core2Duo 6300. W końcu dorosłem… do tego by pożegnać się z Windows 🙂 Nie, nie Linux jest obecnie systemem na którym pracuję, ale Mac OS X i myślę, że systemu spod znaku nadgryzionego jabłka nie zmienię (przynajmniej od 2008 roku tego nie zrobiłem). Owszem, nie rzuciłem ostatecznie Windowsa. Tego się zrobić nie da, z tego względu, że wielu producentów tworzy oprogramowanie tylko na tą platformę. I tak mój notebook Fujitsu Siemens S7110 (to chyba rok produkcji 2006, jakieś Intel 1.8GHz, 4 GB RAM, 120 GB SDD, WIN 7) służy do programowania centralki alarmowej i jeszcze kilku bzdetów. Z kolei Asus L3800C (Pentium 4 1.7GHz, HDD 40GB, RAM 512MB, WIN XP), jedna z moich najlepszych maszyn, służy mi do rozwiązań retro. Posiada on wszystkie niezbędne złącza, w tym USB i PCMCIA (dla CF z Amigi idealne), CD a głównie napęd FDD! Ma wszystko co trzeba, no może oprócz Wi-Fi.

Co do kolekcji, to zapraszam na osobne strony. Trochę urządzeń zebrałem, a niestety od początku ich nie katalogowałem, tak więc informacje o niej będę na bieżąco uzupełniał.

Zapraszam do zaglądania tutaj jak najczęściej!

Przygoda trwa nadal! Jedno się nie zmienia! Zawsze lubiłem komputery :)!